Nie wnikając w to jak to się stało dosyć, iż ja Wacek blogier jak najmocniej postępowy zostałem świętym Mikołajem na imprezie rządowej czy też rządowo - parlamentarnej, bowiem potem odbyła się druga część balangi w świątyni naszej demokracji. Nie wnikając w szczegóły jednym z mich zadań było zebranie listów od świetnie bawiących się oficjeli i dostarczenie świętemu Mikołajowi, choć sam przecież byłem świętym Mikotałem! Ale trzeba wyznać, iż wielu z naszych ministrów, posłów i innych senatorów była jak to się mówi pod dobrą datę, i nic im nie mąciło świetnego humoru. Być może pod wpływem nadmiaru alkoholu ludzie, zwykle tak oszczędni w prawdzie pozwolili sobie na zdumiewają szczere wygnania. Jak powiadali starożytni Rumuni: „In vino veritas, in aqua sanitas" co się tłumaczy, iż w wódzie prawda, a woda dobra na kaca. Ale kefir lepszy.
Tak więc na koniec zostałem z workiem listów, które zaniosłem do domu i po przeczytaniu tutaj publikuje. Szczegóły tyczące się autorów usunąłem, zgodnie z RODO, POGO oraz MONGO i innymi jakże potrzebnymi i ważnymi dyrektywami naszego ukochanego związku socjalistycznych republik europejskich ze stolicą w Berlinie, to jest Brukseli. Co za żenująca pomyłka. Przechodzę do listów. Pierwszy z brzegu to list przywódcy ludowego, zwanego Tygryskiem, a w tej chwili wice kierownika rządu, utrzymany w staro polskiej mowie:
„W pierwszych słowach mojego listu pozdrawiam cię, święty Mikołaju i o zdrowie pytam. U nas, w mojej rodzinie, rodzinie wice premiera, Bogu dziękować wszyscy w dobrym zdrowiu. Trudno narzekać, ale nigdy nie jest tak dobrze, aby nie mogło być lepiej. Moi krewni i znajomi wszystkie miodopłynne posady obsiedli jako te tłuste muchy na kupie końskiego łajna i ssą i ssą ten nektar i wielce są radzi. Oto kuzynka Zuzia została dyrektorem szpitala w K i wszystkich zwalnia i mobbuje jak może. I dobrze im tak, niech mają te prawaki za swoje. Kuzyn Patryk, ze strony ciotecznej wujenki Zosi, co go głupim nazywali tera wiekiem szefem został w Narodowym czymś tam, chyba Centrum, ale czego tego nie spamiętam. I nikt, już głupim nie nazwie. Innym naszym krewniakom, kuzynom takoż dobrze się wiedzie, iż chyba tylko ptasiego mleczka im braknie. Tyla tego było, iż człek z łbem jak sagan by tego nie spamiętał. Słowem dobrze jest Mikołaju i tylko tak dalej trzymaj i niczego nie zmieniaj. I na rok następny i kolejny, żeby ten miód dalej płynął do mego gardziołka aże do ostatniego dnia naszej kadencji. I jeszcze święty Mikołaju, żeby my, ludowcy, zawsze wierni Bogu i tradycji, wygrali następne wybory, te za dwa lata, a jak nie wygrali to żebym jak, rodzina i swoi ostali na swoim, na woich urzędach. O to cię proszę i pozdrawiam.”
Drugi list od wielkiego faceta, z brzuchem, obrośniętego, z ponurym wejrzeniem, co chodził z kajdankami przy pasku spodni. Żeby jedne, ale on miał dwie pary kajdanek po prawej, dwie po lewej, a z tyłu też dwie. Bo powiada chwiejąc się, iż on jako ta… chodząca sprawiedliwość musi być gotów, bo jak spotka kogo z opozycji to go zaraz skuje i do ciupy zaprowadzi.
- Bo sprawiedliwość musi być! – wrzeszczał wszechmocny i sprawiedliwy minister i walił pięścią w stół aż statki podskakiwały a szklani się wywracały – A opozycja tylko knuje i śmierdzi. Ich miejsce w karcerze, jak to w dobrym czasie bywało, na wodzie, czarnym chlebie. Dam ja im żuuuru! Jeszcze mnie te zdrajcy, złodzieje poznają! Żem prawy, praworządny i sprawiedliwy. Ja ich wszystkich powsadzam!!! - wrzeszczał ochryple potrząsając groźnie wielką jak bochen, owłosioną łapą.
List ministra od prawa był konkretny w treści:
„Na podst. Art. 21 §22, 23a, 25 i 27 z przywołaniem umowy Unii Europejskiej z rządem republiki Kongo (sygn. 2021/UE/ZZwk220_199) oraz art. 221, 223, i 499 Kodeksu Karnego oraz uzupełnień w ustawie o nasiennictwie (Dz.U. 2024 poz. 678) żądam od tzw. świętego Mikołaja wydania w moje ręce albo pełnomocnych prokuratorów z Prokuratury Krajowej listów do rzeczonego tzw. świętego Mikołaja od posłów, europosłów i senatów opozycji pod groźbą kary więźnia, grzywny, albo zesłanie do republiki Konga, albo wszystkich kar łącznie.
Uzasadnienie: politycy opozycji knują niepraworządnie przeciwko praworządnemu rządowi i praworządność przywracającemu. Czyny te wypełniają znamiona zamachu stanu na praworządność i na sojusz z postępową Unią Europejską. Dlatego zasługują na jak najsurowsze kary. Rzeczone listy mogą i będą służyć jako dowód w sprawach karnych, cywilnych, karnoskarbowych, z kodeksu wykroczeń, kodeksu rodzinnego, innych (niepotrzebne skreślić). W razie niezastosowania się rzeczonego tzw. św. Mikołaja do tego wezwania i niewydania listów, to jest złośliwego działania na szkodę państwa i jego sojuszników z Unii Europejskiej oraz uporczywego łamania praworządności urząd tzw. św. Mikołaja dekretem premiera zostanie zniesiony a całym obszarze państwa jako wsteczny i antypaństwowy i zastąpiony urzędem dziadka Mroza (patrz ustawa o nasiennictwie i płodozmianie, Dz.U. 2024 poz. 678).
Z upoważnienie Pana Ministra sekretarz pełnomocny ………………. ”
Kolejny list był… wzruszający w swej głębi i prawdzie:
„Kahany Mikołaju, tak bardzo cie koham, rze się nie mogie wyrazić, jak bardzo. Nie mogie cie wprowadzić do szkoły, bo to nie wypada, rzebym ja świentych do programu wsdzała, jako ta ministra ode edukacji. Ale jak co zrobisz dla mnie to ja cie wsadze do programu i będziesz popularny jak celebryta z Insta. Co ja kce? Nie za wiele, rzeby się odde mnie odczepili te wsteczniki co to się wyśmiewają z moich reform. A ja reform nie nosze, babcia je nosiła, a ja nosze majteczki w kwiateczki, w kropeczki. co się tak kierownikowi podobają. I rzeby mi jeszcze ta nowa reforma wyszła, co se zamyślam w nowym roku wprowadzić. Pomyslałam se, rzeby najpierw historii się pozbyć. No bo po co komu historia, chyba iż powszechna. potem języka polskiego, bo wstyd, rzeby dzieci uczyły się takiego żargonu, będą się uczyć w zamian języka szkockiego, albo śląskiego, po prostu niemieckiego. Jak pojadą se po szkole na saksy to będzie im łatwiej znaleść robotę odpowiednią do ich kształcenia. Na koniec wyżucam matematykę z programu i bedzie dobże, święty Mikołaju. Bedzie dobże, św. Mikołaju, tylko daj nam naszemu rządowi i kierownikowi kohanemu drugą kadencję rzeby wprowadził to całe dobro jakie w nim rży i kiwiczy. Acha i rzebym jeszcze doktorat obroniła i profesorką została. Nie zapomnij!”
Jak tu się nie wzruszyć? Gdy oni, ci nasi najwspanialsi – rządzący chcą dla nas tyle dobra?
Następny list był osobisty, pisany przez niższego stanu osobnika. Przytaczam go, żeby nie powiedzieli, iż skupiam się tylko na ministrach pełnomocnych, a ci co niżej, są niby mierzwa.
„Dobrze jest, Mikołaju! Co mam powiedzieć? dobrze jest i byle tak dalej. Czego sobie życzyć? Jestem na samym szczycie, używam życia w naszym LGTBiQ, więc czego więcej? Żeby ta opryszczka zeszła. Na ustach opryszczka przeszkadza, jak idę złowić, jakieś nowe mięsko, a co dopiero tam na dole, jak przychodzi co do czego. choćby Krzysiek, mój piąty stały partner, nie chce mi obciągać, bo mówi, ze się zarazi. Jak się zarazi, jak już się zaraził? Czego bym sobie jeszcze życzył? Żeby Franek, co mnie rzucił, żeby francy dostał, ale takiej porządnej najlepiej z Afryki. Te są najtrudniejsze do leczenia. Aha, jeszcze bym życzył, żeby tabletki PrEP (na HIV) były ogólnie dostępne i refundowane z ubezpieczenia. Bardzo ważne dla naszej społeczności HIV, czyli LGTBiQ+. Idzie sobie człowiek na zabawę, wie, iż będzie ostry, niebezpieczny seks, więc łyka dwie tabletki przed, dwie po i dwie na zapas. Zamiast prezerwatywy. I tak wszyscy znajomi mają AIDS. Po co tabletki PrEP? Ja nie mam HIV-u, wiem, bo się nie badam. Zostałem mianowany z-cą edytora agencji rolnej w B…. Awans po linii partyjnej, zasłużyłem na tę nominację. Powiem oględnie, iż doszedłem do niej na ostatnich nogach, ale niczego nie żałuję. Lepsza fucha niż niebo. Będę przyjmował podania od młodych rolników o unijne dopłaty. Każdy chłop, co chce unijną kasę musi do mnie przyjść. Na kolanach. I co? Nie raj? Żadnemu młodemu rolnikowi nie odpuszczę. Gej chłopu nie daruje, o nie! Co innego baby, śmierdzą krową i gnojowicą. Te chłopy mają takie umięśnione ciała… Żyć, nie umierać w naszej awangardowej, kolorowej koalicji. Jeszcze może drobna plastyka chirurgiczna odbytu? Przydałoby się. Sporo przeszedł, biedaczek. I żeby omijała mnie biegunka, przekleństwo gejów! W sumie nie jest źle, Mikołaju. Po ostatniej imprezie wreszcie mogę usiąść. Mikuś, chętnie bym się z tobą spotkał, słodziaku. Lubię starszych, podniecających mężczyzn z brodą. Świetnie byśmy się we dwójkę lub w trójkę zabawili. Przyniosę PrEP-y dla bezpieczeństwa. Co ty na to? Misiaczku? Poza tym spoko. No i mogę siedzieć. Na miękkim.”
Na koniec ostatni list, ale najważniejszy. Last but not least, jak mawiają rzymianie. List naszego kierownika kochanego, Pana T. Największego z wielkich. Co dzierży w swej dłoni… Nie to co myślicie! On dzierży praworządność! I los naszego narodu i państwa! W swej niezachwianej dłoni. W lewej, nie w prawej. Boję się, lękam i cierpię, ja Wacek, blogier postępowy, ale niech tam! Pokażę wielkość naszego postępowego premiera w dniu premiery św. Mikołaja, iż tak powiem.
„Der Nikolaus, Lieber Nikolaus!!! Der Weihnachtsmann bringt die Geschenke am Heiligabend. Święty Mikołaj przynosi prezenty w Wigilię. Jaki ja bym chciał prezent? Zależy, kto pyta? Zarzucają mi, ze kłamię. Ja nigdy nie kłamię. Ja tylko dostosowuję prawdę do słuchacza. Dla jednego prawdą jest iż np. rzeki wpływają do morza. Dla innego, iż rzeki płyną ku źródłom. Każdy ma swoją prawdę. Prawda równa prawdzie. Co innego mówię w Niemczech, co innego w Polsce. Przecież to oczywiste. Inaczej rozmawia się z panem, inaczej ze sługą. Ja jestem zawsze szczery i zawsze mówię prawdę. Meine Heimat liegt mir am Herzen – kocham moja ojczyznę. Czy to źle? Czego pragnę? Co mi dasz, mój lieber Nicolaus? Chyba tylko wytrwałości i siły! Żebym doprowadził swoje zadanie do końca, wprowadził praworządność w tym kraju, i żeby nie podpuścić wrogów do władzy. Zasada prosta. Kto ze mną jest dobry, ein edler Mensch; kto przeciwko zły - ein schlechter, ein übler Mensch. Dlatego muszę rządzić panować, by panował porządek w tym… kraju. Musze dźwigać ten krzyż władzy. By nie zapanowała anarchia, bezprawie, podłość, tak powszechna w tym kraju, o ile ktoś lepszy nie weźmie ich za mordę. Czego zatem chcę od ciebie, Lieber Nikoluasu? Od żony, von meiner Frau, wystarczy ciepły kaszmirowy sweter, od Polaków morda w kubeł - Halt die Fresse! Vom Bundeskanzler Deutschland - erdienstorden der Bundesrepublik Deutschland (Order Zasługi RFN) i to najwyższej klasy: Großkreuz in besonderer Ausführung – Krzyż Wielki Stopnia Specjalnego. Należy mi się, zasłużyłem! Aha, bym zapomniał, przyda mi się trochę szmergla i pasty polerskiej. Pickelhaube po dziadku, co walczył pod Verdun zardzewiała i trudno ją doczyścić. Zaniedbałem pamiątki rodzinne przez ten… kraj. Lubię Pickelhaube pucować do blasku i przymierzać przed lustrem salutując. Podobnie Krzyż Żelazny, Eisernes Kreuz 2. Klasse dziadka z I wojny und Eisernes Kreuz 1. Klasse tatusia za wał atlantycki to moje ulubione odznaczenia po przodkach. Czyszczę je starannie, pucuję, ostatnio wstążka od Eisernes Kreuz się naderwała. Strasznie mnie to przygnębiło. Popadłem w depresję i przez to przegrałem wybory prezydenckie. To chyba na tyle. Musimy trzymać sztamę, zusammenhalten, ja i ty lieber Nikolaus, a wtedy pokonamy wszystko choćby ten… kraj.”
Takie były te listy do świętego Mikołaja. Wybrane. Były i inne. Kiedyś może je opublikuje. A może nie? A jakie ja mam marzenia i jakie życzenia do św. Mikołaja, ja Wacek, blogier postępowy? Żeby nastał pokój, i wolność, i ustrój liberalny. Żeby nie było nienawiści, rasizmu, nietolerancji, antysemityzmu. Żeby nad wolnością do czynienia zła zapanowało prawo do czynienia dobra. O tym żeby w tym… kraju wreszcie zapanował porządek i praworządność. Żeby nikt nikogo nie wyśmiewał, nie wyszydzał, w szczególności nas ludzi postępu i tolerancji. Ale o tym kiedy indziej. Nie ja jestem ważny, ale idea wolności, tolerancji, uśmiechu i powszechnego spółkowania, byle bez opryszczki. To, co najważniejsze.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie tekstu tylko za zgodą autora.
