Is the Sunday trading ban already a fiction? Petrol stations are under siege

dailyblitz.de 3 hours ago

Jest niedziela, rok 2025. Dla milionów Polaków oznacza to jedno – większość sklepów jest zamknięta. Jednak widok parkingów na stacjach benzynowych do złudzenia przypomina te pod galeriami handlowymi w sobotnie popołudnie. Ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele, która weszła w życie lata temu, nie zlikwidowała potrzeby robienia zakupów – jedynie radykalnie zmieniła nasze nawyki. Polacy, zamiast rezygnować z niedzielnych sprawunków, masowo przenieśli się tam, gdzie handel kwitnie bez ograniczeń. Stacje benzynowe stały się niekwestionowanymi królami niedzielnego handlu, przekształcając się z punktów tankowania w pełnoprawne minimarkety. To zjawisko, które na początku było ciekawostką, dziś stanowi trwały element polskiego krajobrazu gospodarczego i społecznego. Analizujemy, jak ta cicha rewolucja zmieniła rynek i portfele Polaków, i czy zakaz handlu w swojej obecnej formie ma jeszcze jakikolwiek sens.

Stacja benzynowa jak supermarket? To już nowa norma

Zapomnij o obrazie stacji, gdzie można było kupić jedynie płyn do spryskiwaczy, napój i batonika. W 2025 roku największe sieci, takie jak Orlen, BP czy Circle K, oferują asortyment, który może konkurować z niejednym osiedlowym sklepem. Wchodząc do środka, mijamy regały uginające się pod ciężarem produktów spożywczych: od świeżego pieczywa, przez nabiał, wędliny, a choćby paczkowane warzywa i owoce. To już nie są zakupy „ratunkowe”, a w pełni zaplanowane sprawunki.

Sieci paliwowe doskonale zrozumiały potrzeby rynku. Inwestycje w rozbudowę części sklepowej i stref gastronomicznych stały się priorytetem. Koncepty takie jak „Orlen w ruchu” czy „Circle K Express” to już nie tylko punkty z kawą, ale prawdziwe centra zaopatrzeniowe. Można tu kupić gotowe dania obiadowe do odgrzania w domu, mrożonki, podstawowe kosmetyki, a choćby karmę dla zwierząt. Ta transformacja jest odpowiedzią na lukę, którą stworzyło prawo. Klienci, pozbawieni możliwości zrobienia zakupów w Biedronce czy Lidlu, naturalnie skierowali swoje kroki do jedynych otwartych placówek.

Fenomen hot doga i kawy, czyli złoty interes na zakazie

Kluczem do sukcesu stacji benzynowych w niedziele jest model biznesowy oparty na wysokich marżach produktów pozapaliwowych. Podczas gdy marża na litrze paliwa jest stosunkowo niska i zależna od globalnych rynków, zysk na hot dogu, kawie czy butelce wody jest nieporównywalnie wyższy. Zakaz handlu stał się dla nich prawdziwym darem losu.

Dane analityczne za lata 2023-2024 pokazują jasno: przychody ze sprzedaży produktów pozapaliwowych w niedziele niehandlowe są średnio o 60-70% wyższe niż w niedziele handlowe. To właśnie ten segment generuje lwią część zysków stacji. Fenomen kultowego hot doga czy świeżo mielonej kawy to tylko wierzchołek góry lodowej. Polacy, przyjeżdżając po kilka brakujących produktów, często decydują się na dodatkowy, impulsowy zakup, co dodatkowo napędza sprzedaż. Koncerny paliwowe, świadome tego trendu, prześcigają się w promocjach i programach lojalnościowych, które nie dotyczą już paliwa, a właśnie oferty sklepowej i gastronomicznej.

Co na to prawo i politycy w 2025 roku?

Mimo upływu lat, debata na temat ustawy o zakazie handlu wciąż powraca, choć z mniejszą intensywnością. W 2025 roku status quo wydaje się być zacementowane. Główne siły polityczne unikają tematu, obawiając się niezadowolenia zarówno związków zawodowych, jak i potężnego lobby handlowego. Słynny „wyjątek pocztowy”, który przez lata pozwalał omijać przepisy, został skutecznie uszczelniony, co tylko wzmocniło pozycję stacji benzynowych, które działają legalnie na podstawie odrębnych przepisów.

Pojawiają się jednak głosy ekspertów, którzy wskazują, iż obecna sytuacja jest patologią. Celem ustawy miało być zapewnienie pracownikom handlu wolnej niedzieli, a w praktyce praca w ten dzień przeniosła się po prostu do innych, często gorzej opłacanych sektorów, jak właśnie obsługa stacji. Co więcej, beneficjentami regulacji nie stały się małe, rodzinne sklepy, jak zakładano, a potężne, międzynarodowe koncerny paliwowe. Na razie jednak brakuje woli politycznej, by dokonać gruntownej rewizji przepisów.

Konsumenci podzieleni. Wygoda kontra wyższe ceny

Wygoda niedzielnych zakupów na stacji benzynowej ma swoją cenę – i to dosłownie. Ceny podstawowych produktów są tam zauważalnie wyższe niż w dyskontach czy supermarketach. Różnice sięgają od 20% do choćby 100% na niektórych artykułach. Polacy stają przed dylematem: płacić więcej za komfort i możliwość zrobienia zakupów „tu i teraz”, czy skrupulatnie planować i gromadzić zapasy w piątek i sobotę.

Przykładowy koszyk zakupowy w niedzielę na stacji benzynowej w porównaniu do soboty w dyskoncie (ceny szacunkowe na 2025 r.):

  • Chleb krojony: 7,50 zł (stacja) vs 4,50 zł (dyskont)
  • Mleko 1L: 5,00 zł (stacja) vs 3,50 zł (dyskont)
  • Masło 200g: 11,00 zł (stacja) vs 7,00 zł (dyskont)
  • Woda mineralna 1.5L: 4,00 zł (stacja) vs 2,20 zł (dyskont)
  • Jajka 10 szt.: 14,00 zł (stacja) vs 9,00 zł (dyskont)

Te różnice pokazują, iż niedzielna „wygoda” to znaczący dodatkowy koszt dla domowego budżetu. Mimo to, rosnący ruch na stacjach dowodzi, iż dla wielu Polaków jest to cena, którą są gotowi zapłacić. Ustawa o zakazie handlu w niedziele trwale zmieniła polski handel, tworząc nowych zwycięzców i przegranych. Pytanie, które pozostaje otwarte, brzmi: czy obecny model, faworyzujący gigantów paliwowych kosztem konsumentów i małych sklepów, jest tym, o co faktycznie chodziło ustawodawcy?

More here:
Zakaz handlu w niedzielę to już fikcja? Stacje benzynowe przeżywają oblężenie

Read Entire Article