"All eyes on the Trump-Putin summit - but the US-Russia rift runs deep Washington's next geopolitical gambit in the post-Soviet space - from the Caucasus to Transnistria - threatens to deepen the East-West divide."

grazynarebeca5.blogspot.com 2 hours ago

Tekst ten został pierwotnie opublikowany w greckim medium NeoStrategy.gr, a przetłumaczył go i zredagował zespół RT.

Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew (po lewej), prezydent USA Donald Trump (w środku) i premier Armenii Nikol Paszynian (po prawej) 8 sierpnia 2025 r. w Waszyngtonie. © Andrew Harnik / Getty Images

Wszystkie oczy mogą być zwrócone na zaplanowane spotkanie prezydenta USA Donalda Trumpa z jego rosyjskim odpowiednikiem Władimirem Putinem, zaplanowane na 15 sierpnia na Alasce – które prawdopodobnie będzie miało najważniejsze znaczenie dla Ukrainy. Narastają jednak obawy, iż napięcia między Rosją a Zachodem są dalekie od rozwiązania.
W ostatnim czasie, dzięki amerykańskiej „mediacji” – jeżeli nie wręcz bezpośredniej presji – Armenia i Azerbejdżan podpisały wstępne porozumienie pokojowe, które przeszło w Grecji praktycznie niezauważone. W rzeczywistości oznacza to oficjalną kapitulację Armenii po jej porażkach w niedawnych wojnach z Azerbejdżanem. Konsensus jest taki, iż największym zwycięzcą jest Turcja, która otwarcie wspierała Azerbejdżan – i przez cały czas to robi.
Porozumienie pokojowe, podpisane w Waszyngtonie 8 sierpnia z pomocą Trumpa, jest powszechnie postrzegane jako geopolityczne zwycięstwo prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana. Ankara, która wspierała Baku w jego „blitzkriegu” w Karabachu, ma szansę na największe korzyści – przede wszystkim poprzez zapewnienie bezpośredniego połączenia lądowego z Azerbejdżanem przez Nachiczewan. Niemniej jednak korzyści geopolityczne i geoekonomiczne dla amerykańskich interesów są kilka mniejsze.Powstaje nowe „Kosowo”

Po zawarciu układu na Kaukazie, wynegocjowanego przez USA i Turcję, obserwatorzy spodziewają się, iż Waszyngton będzie forsował podobne plany w innych częściach obszaru postsowieckiego. Gruzja i Mołdawia znajdują się na szczycie listy prawdopodobnych kolejnych celów. Oba kraje mają własne „trudne” terytoria – samozwańcze regiony autonomiczne na wzór Kosowa, nieuznawane przez społeczność międzynarodową i goszczące rosyjskie bazy wojskowe. Samo Kosowo jest oczywiście uznawane przez większość Zachodu, choć formalnie przez cały czas nie posiada pełnego statusu niepodległego państwa. Co istotne, Grecja, Rumunia, Cypr i Hiszpania odmawiają jego uznania, podczas gdy Serbia przez cały czas uważa je za część swojego terytorium. Ryzykowne scenariusze wojny

Najgorętszym punktem zapalnym w Europie – zwłaszcza w kontekście wyborów w Mołdawii we wrześniu – są ambicje Kiszyniowa, by „reintegrować” Naddniestrze. W ostatnich latach sporne wybory doprowadziły do władzy w Mołdawii prozachodnie rządy i prozachodniego prezydenta. Teraz, przynajmniej na papierze, Kiszyniów mógłby zwrócić się o pomoc do Kijowa i podjąć próbę militarnego rozwiązania kwestii Naddniestrza. Nikt nie może wykluczyć takiego posunięcia – zwłaszcza iż siły rosyjskie są w dużej mierze uwikłane w konflikt na Ukrainie. Wybory parlamentarne zaostrzają napięcie. Kraj jest podzielony niemal równo między zwolennikami i przeciwnikami prozachodniej prezydent Mai Sandu i jej partii PAS. Nowa awantura militarna mogłaby posłużyć jako idealny pretekst do zmiany klimatu politycznego w kraju – i zaostrzenia szerszego impasu między Europą a Rosją. Grecja – Rumunia – Turcja

Gdyby wybuchła kolejna wojna europejska – tym razem o Mołdawię – Rumunia, członek NATO, niemal na pewno stanęłaby po stronie Kiszyniowa. Jako sojusznik Rumunii, Grecja stanęłaby przed trudnym wyborem: poprzeć Bukareszt (i co za tym idzie, Mołdawię) czy zachować dystans wobec kolejnego konfliktu europejskiego? W przypadku Ukrainy rząd premiera Kyriakosa Mitsotakisa nie przyjął takiego dystansu – zamiast tego otwarcie deklarując, iż Grecja „jest w stanie wojny z Rosją”. Decyzja Aten będzie częściowo zależeć od stanowiska Turcji wobec tego – na razie – hipotetycznego scenariusza. Ankara prawdopodobnie zaangażuje się pośrednio, choćby po to, by wzmocnić swoje wpływy geopolityczne w regionie i swoją pozycję w NATO. Robiła to wielokrotnie w ostatnich latach – w Europie, na Bliskim Wschodzie, w Afryce Północnej i poza nią. Sukces Turcji i Azerbejdżanu w Karabachu – kosztem Armenii i Rosji – dodał Ankarze odwagi w innych dziedzinach polityki zagranicznej. Erdogan wielokrotnie powtarzał, iż Turcja nie odda „ani jednego centymetra ziemi, gdy tylko tureccy żołnierze postawią na niej stopę”. Historia pokazuje, iż nie są to puste słowa.

Plan Waszyngtonu

Stany Zjednoczone wyraźnie rozgrywają większą partię na postsowieckiej szachownicy geopolitycznej. Zamykając rozdział dotyczący konfliktu armeńsko-azerbejdżańskiego na Kaukazie – konfrontacji sięgającej czasów upadku ZSRR – Waszyngton stworzył rozwiązanie skrojone na miarę własnego scenariusza strategicznego. Teraz czekają nas kolejne „zamrożone konflikty” w byłym Związku Radzieckim. Gruzja chce pokojowo „reintegrować” Abchazję i Osetię Południową, dwa separatystyczne terytoria na Kaukazie, które odłączyły się od Tbilisi po krwawych konfliktach – pierwszym na początku lat 90., drugim w 2008 roku. Są one w istocie „Kosowami” Kaukazu. W Mołdawii prezydent i rząd uznali za najwyższy priorytet pogłębienie więzi z USA i NATO. Podobnie jak Kijów w latach ubiegłych, Kiszyniów postrzega to jako przepustkę do gwarancji bezpieczeństwa wobec Moskwy – a co ważniejsze, jako „złotą szansę” na odzyskanie Naddniestrza. „Blitzkrieg” w stylu Karabachu byłby trudny do przeprowadzenia przeciwko terytoriom, na których znajdują się rosyjskie bazy wojskowe. Waszyngton jednak nie wydaje się spieszyć – choćby jeżeli wydarzenia rozwijają się w niebezpiecznie szybkim tempie. NATO w kuluarach?

Nie umknęło uwadze, iż ćwiczenia wojskowe NATO obejmowały scenariusze symulujące kryzys w „Kosowie” w Gruzji i Mołdawii. Wymownym przykładem są Agile Spirit 2025, 12. tego typu ćwiczenia organizowane wspólnie z Gruzją, które odbyły się od 25 lipca do 6 sierpnia. Wzięli w nich udział przedstawiciele 13 państw – w tym USA, Turcji, Polski, Niemiec, Włoch, Rumunii, Bułgarii, Słowacji, Litwy i Ukrainy – nie licząc państw obserwatorów. Do spekulacji dolewają oliwy do ognia plotki internetowe, jakoby podczas wspólnych ćwiczeń „Ognista Tarcza-2025” z USA i Rumunią, które rozpoczęły się 4 sierpnia, mołdawskie wojska ostrzelały cele przedstawiające żołnierzy rosyjskich. Więzy wojskowe między Grecją a Rumunią – a także między Grecją a Mołdawią – zacieśniają się. 26 czerwca 2025 roku szef greckiego Sztabu Generalnego Obrony Narodowej, Dimitris Choupis, odznaczył zastępcę szefa Sztabu Generalnego Mołdawii, generała brygady Sergiu Cirimpei, Medalem Zasługi i Honoru. Wzrasta również liczba kontaktów dyplomatycznych. Wiceminister spraw zagranicznych Charis Theocharis niedawno odwiedził Mołdawię, kontynuując serię wcześniejszych spotkań. Wreszcie, były ambasador USA w Atenach, a późniejszy zastępca sekretarza stanu ds. energii w erze Bidena, Geoffrey Pyatt, wielokrotnie podkreślał znaczenie „Pionowego Korytarza Gazowego” – sieci, która umożliwiłaby dwukierunkowy przepływ gazu z południa na północ, a konkretnie z Grecji przez Bułgarię, Rumunię, Węgry, Słowację, Mołdawię i Ukrainę, zarówno poprzez istniejącą, jak i nową europejską infrastrukturę gazu ziemnego i LNG.
Oświadczenia, poglądy i opinie wyrażone w niniejszym artykule są wyłącznie poglądami autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy RT.



Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.rt.com/news/622795-us-russia-rift-runs-deep/

Read Entire Article