Autor: Tyler Durden
Autor: Peter Koenig via GlobalResearch.ca,
"Żadna góra ani ocean nie są w stanie oddalić ludzi, którzy mają wspólne aspiracje" Prezydent Chin Xi Jinping powiedział w lipcu 2024 r., zwracając się do przywódców innych państw członkowskich Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SCO) i kilku innych narodów w Astanie w Kazachstanie.
Nie się zbyt daleko, mówiąc, iż tegoroczny 25. szczyt SCO (SCO) w chińskim Tiencinie w dniach 31 sierpnia – 1 września 2025 r. wypełnił – a choćby bardziej – wizję prezydenta Xi na 2024 r.
Szczyt spowodował tektoniczne przesunięcie w konwencjonalnym porządku świata.
Asystent ministra spraw zagranicznych Chin Liu Bin powiedział na konferencji prasowej w Pekinie, na krótko przed szczytem SzOW, iż wydarzenie SCO w 2025 r. zostanie zorganizowane
"Jedno z najważniejszych wydarzeń dyplomatycznych w Chinach w tym roku".
Jak pisze The Economist: "Nadchodzi nowa rzeczywistość". "Nowa rzeczywistość" nie jest ani antyamerykańska, ani antyzachodnia; Jest to po prostu oddzielenie zachodnich aspiracji jednobiegunowych od nowo powstałego wielobiegunowego, a może lepiej wieloblokowego świata, w którym państwa dążą do pokojowej współpracy na rzecz wspólnej przyszłości z obopólnymi korzyściami.
SCO została utworzona w 2001 roku przez Chiny, Kazachstan, Kirgistan, Rosję, Tadżykistan i Uzbekistan. w tej chwili SzOW składa się z dziesięciu państw członkowskich z siedzibą w Pekinie. Oprócz członków założycieli, członkami SCO są Indie, Iran, Białoruś i Pakistan. Członkowie SCO odpowiadają za 23% światowego PKB i 43% światowej populacji.
Obecni byli również wysocy rangą urzędnicy rządowi z Mjanmy, Egiptu, Kambodży, Nepalu, Indonezji, Malezji, Malediwów, Turcji, a także sekretarz generalny Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) Kao Kim Hourn i sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres.
Tegoroczny szczyt wyraźnie pokazał, iż SzOW stała się światłem przewodnim dla Globalnego Południa, które obejmuje 11 państw BRICS oraz 10 partnerów BRICS, dodanych na XVI szczycie BRICS w Kazaniu w Rosji w październiku 2024 r.
Podczas gdy choćby Sekretarz Generalny ONZ, pan Guterres, został zaproszony – podczas gdy ONZ była lub przez cały czas jest (?) uważana przez USA i Zachód w ogóle za Światową Organizację w obozie zachodnim – prezydent Trump czuł się zlekceważony przez Chiny, "pominięty" w zmieniającym świat wydarzeniu SCO w Tiencinie.
Trump wymyślił więc w ostatniej chwili okazję, by odcisnąć swoje piętno na spotkaniu, prosząc prezydenta Xi dosłownie w przeddzień szczytu SzOW o "rozmowy wojskowe", rozmowę telefoniczną między dwoma ministrami obrony (w USA nazywanymi w tej chwili Ministrami Wojny, ponieważ Ministerstwo Obrony zostało przechrzczone przez Trumpa na Ministerstwo Wojny).
Chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, iż Pekin odrzucił propozycję, uzasadniając to "brakiem wzajemnego zrozumienia między dwoma krajami", zadając trafne pytanie:
"Czy jest jakaś szczerość i znaczenie takiej komunikacji?"
Oczywiście, iż nie. Trump chciał po prostu przeszkodzić w szczycie SzOW, pokazując swoją samozwańczą głowę cesarza. Ale bezskutecznie. Nieobecny był Zachód – "nagi cesarz" i jego europejskie marionetki, (prawie) nieistniejąca Unia Europejska, a zwłaszcza niewybieralna i za każdym razem coraz bardziej odrzucana Komisja Europejska (KE).
Wyobraźmy sobie, iż zaledwie kilka tygodni wcześniej delegacja KE, w skład której wchodziła Kaja Kallas, wysoka przedstawiciel Komisji ds. zagranicznych, iż tak powiem, szef dyplomacji Komisji, odwiedziła Pekin, aby omówić cła, ale z boku insynuowała, iż Chiny powinny zdystansować się od Rosji.
Tyle agresji, nie mówiąc już o niedyplomatycznym myśleniu i działaniu – jak wydawanie w kraju pieniędzy podatników przeznaczonych na programy socjalne, zamiast tego na monstrualne zbrojenia na wojnę z Rosją – agresji i filozofii wojennej, która może doprowadzić tylko do upadku UE, który przyspiesza z dnia na dzień.
Na domiar złego, symboliczny przywódca UE, Niemcy, jej kanclerz Friedrich Merz, powiedział niedawno:
"Putin jest zbrodniarzem wojennym. Jest on być może najpoważniejszym zbrodniarzem wojennym naszych czasów, jakiego widzieliśmy na dużą skalę. Musimy mieć jasność co do tego, jak postępować ze zbrodniarzami wojennymi: nie ma miejsca na pobłażliwość".
Nadszedł czas, aby Świat Rzeczywisty, Globalne Południe, zdystansowały się od zachodnich podżegaczy wojennych i twórców wojen. To właśnie dzieje się wraz z 25. szczytem SCO – nowym przebudzeniem do pokoju, współpracy i wspólnoty w duchu pracy na rzecz przyszłości opartej na wspólnych korzyściach.
Przyszłość z dzielonymi korzyściami nie jest możliwa według zachodnich standardów i zasad ekonomicznych, które nastąpiły po tak zwanym Konsensusie Waszyngtońskim, niewypowiedzianym porozumieniu między trzema najpotężniejszymi zachodnimi instytucjami finansowymi, Rezerwą Federalną, Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW) i Bankiem Światowym – w celu "podporządkowania" "wschodzącego i rozwijającego się świata" długiem, aby przejąć jego zasoby naturalne.
Ta nierównowaga zaczęła się już od konferencji w Bretton Woods w 1944 r., podczas której utworzono Bank Światowy i MFW, dwie instytucje, które były i przez cały czas są zdominowane przez Waszyngton na mocy weta. Prawdziwa równość ekonomiczna i rozwój nie miały i do tej pory nie mają szans w tych okolicznościach. Zamiast tego mamy do czynienia z nadużyciem i neokolonializmem.
Podjęta na szczycie SzOW decyzja o utworzeniu Banku Rozwoju SzOW dobrze wróży nowej przyszłości wspólnoty i współpracy. Idealnie pasuje do Chińskiego Azjatyckiego Banku Infrastruktury i Inwestycji (AIIB). Jest to żywy znak uwolnienia się od neoliberalnych zachodnich instytucji finansowych, które zarabiają na życie poprzez eksploatację "rozwoju społeczno-gospodarczego", zamiast go wzmacniać.
Narendra Modi z Władimirem Putinem i Xi Jinpingiem (GODL-Indie)
Razem z nowo urządzonym Nowym Bankiem Rozwoju BRICS, pozwolą Globalnemu Południu ewoluować i rosnąć zgodnie z ich suwerennymi i niezależnymi warunkami, wykorzystując zamiast izolującego "ochronnego" systemu taryfowego – w stylu Trumpa – swoje przewagi komparatywne, aby handlować ze sobą – bez ceł. Nie ma konfliktów, tylko współpraca.
Zobacz także to.
Ten szczyt SzOW nie był agresją w stylu zachodnim "The Willing", ale zainicjowaną przez Chiny reorientacją porządku światowego, w której długoterminowe cele zostały wyobrażone przez prawdziwych przywódców, którzy widzieli i żyli wystarczająco dużo agresji, wojen i zniszczeń dyktowanych przez Zachód, ale zamiast tego opowiedzieli się za pokojem i współpracą – i wygląda na to, iż mogą odnieść sukces.
W swoim przemówieniu inauguracyjnym prezydent Xi jasno stwierdził:
"Ludzkość ponownie staje przed wyborem pokoju lub wojny, dialogu lub konfrontacji i wyników korzystnych dla obu stron; lub gry o sumie zerowej".
To w oczywisty sposób tworzy rosnącą przepaść między Wschodem a Zachodem. Ci pierwsi dążą do pokojowego, konstruktywnego rozwoju, podczas gdy ci drudzy wciąż trzymają się swojego destrukcyjnego modelu gospodarczego, wojen i zabijania dla rosnącego kompleksu wojskowego i świata technologii, który idzie ręka w rękę z programem transhumanizacji i niszczenia ludzkości.
Bardzo udany szczyt SCO w Tianjin został celowo zorganizowany tuż przed wielką paradą wojskową Chin na placu Tiananmen, upamiętniającą 80. rocznicę zakończenia II wojny światowej. Była to kulminacja nowego "Porządku Świata", Porządku Pokoju – demonstrując Zachodowi, po cichu, ale widocznie, iż nowa epoka ma się rozpocząć.
Zdjęcie przedstawiające głowy chińskiego prezydenta Xi Jinpinga; Władimir Putin; Narendra Modi z Indii; Masoud Pezeshkian z Iranu; i Kim Dzong Un z Korei Północnej, ramię w ramię, mówią wiele. Ucieleśniają one nową bazę władzy – moc dla pokoju i nowego porządku świata o wspólnej przyszłości ze wspólnymi korzyściami.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.zerohedge.com/